OK

Nurkowanie

W skrócie:
Od kiedy: 1998
Stopień wyszkolenia: P2/**CMAS (2000)
Kursy dodatkowe: PL1 - nurkowanie podlodowe (1999)
Patofizjologia Nurkowania w Gdyni u dr Sićko i dr Kota (2001)
WM-1 (wraki morskie) (2001)
Przynależność klubowa: AKP Warszawa (Akademicki Klub Podwodny), 1997-

Z nurkowaniem to trochę śmieszna sprawa. Pomimo, że wodę lubię od zawsze i zdawałoby się w każdej postaci, to na początku pod jej powierzchnię nie ciągnęło mnie za bardzo. Pływać umiałem, ale na skutek niefortunnego wspomnienia z lat dziecięcych było mi zasadniczo wszystko jedno czy woda pode mną ma głębokość 3 metry czy też jestem nad Rowem Mariańskim. Jak coś utonęło, to znaczy że przepadło. Żeglarze pływają po powierzchni wody a nie pod.
Bodźcem do zmiany podejścia były eliminacje do Camel Trophy w 1995 roku. Na drugim etapie eliminacji położyłem kompletnie część tasku (zadania), polegającego na wyłowieniu jak największej liczy foremek do ciasta rozsypanych po dnie basenu. Nie wyłowiłem ani jednej. Sądzę, że nie miało to decydującego wpływu na ostateczną klasyfikację, ale przy całym zadowoleniu ze startu, tu miałem duży niesmak i wiedziałem że czas wziąć byka za rogi i oswoić głębiny. Akurat znakomicie się to wpisywało w moje ówczesne podejście do poznawania siebie i przełamywania kolejnych wewnętrznych barier.
Dlatego kiedy mój przyjaciel Michał Potok, za którym od dawna chodziło nurkowanie poszedł na kurs i z obozu wrócił kompletnie zakręcony na punkcie nurów dałem się skusić i jesienią 1997 zapisałem się na kurs teoretyczny i basenowy w Akademickim Klubie Podwodnym. Mocną stroną tego kursu, poza samym klubem, który uważam był świetną szkołą, było miejsce, gdzie się odbywał - basen PKiN, który ma bodaj 4,5m głębokości. Na basenie wolno nam było co prawda używać nurkowego ABC (maska, płetwy i fajka), ale zarządzeniem dyrekcji basenu pod żadnym pozorem akwalungów (obecnie jest to już możliwe). Mimo to (a może dzięki temu) bardzo oswoiłem się z wodą, bezdechami i ćwiczeniami technicznymi. Po rozgrzewce, która zajmowała zwykle połowę zajęć i w skład której wchodziły coraz to bardziej obciążające ćwiczenia kondycyjno-bezdechowe, nie wypadało zakładać ABC inaczej niż poprzez wrzucenie go do wody luzem na głębokość 4,5m i skok ze słupka a następnie wyszukanie swojego sprzętu na dnie, ubranie się, przedmuchanie maski i często jeszcze przepłynięcie basenu do końca. Śmialiśmy się, że najlepsi doszli już do takiej wprawy, że żeby sobie utrudnić zadanie rozrzucają swój _cały_ sprzęt, łącznie z majtkami po dnie basenu i dopiero skaczą do wody. Naturalnie na golasa :).
Po takim kursie zrobienie P1 było naprawdę czystą formalnością.

Co ciekawe niedogodności towarzyszące nurkowaniu w naszych jeziorach, jak termoklina na kilku metrach, poniżej której woda ma zaledwie kilka stopni Celsjusza, słaba przejrzystość wody i związana z tym kompletna ciemność zapadająca na całkiem niedużych głębokościach oraz pustynia jaka panuje na dnie, które odstraszają wiele osób od nurkowania w kraju, dla mnie stanowiły z jednej strony wyzwanie, a z drugiej swego rodzaju oderwanie od pozostawionego wyżej, na brzegu, zgiełku normalnego świata. Uczucie nieważkości po wyrównaniu pływalności pod wodą w zestawieniu z ciszą, ciemnością oraz księżycowym krajobrazem dna większości naszych jezior dają wrażenia tak odmienne od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni na powierzchni, oddalonej przecież raptem o małych kilkadziesiąt metrów, że można się tym naprawdę zachwycić. Inną rzeczą, którą szalenie w nurkowaniu lubię, to współpraca z partnerem. W nurkowaniach turystycznych nurkujemy zwykle w grupach, bardzo często parami. Dzielenie podwodnych wrażeń z drugą osobą, współpraca, porozumiewanie się w tym bardzo specyficznym świecie ciszy, a często również ciemności jest bardzo ciekawą formą interakcji z drugim człowiekiem. Partner jest jednocześnie osobą, której trzeba bardzo ufać, bo to on może wyciągnąć Cię z tarapatów, jeśli będziesz pod wodą potrzebować pomocy. Dlatego nurkowie chcąc bardzo krótko scharakteryzować jakąś osobę mówią tylko, że mógłbym (bądź też nie) iść z nim pod wodę. To naprawdę bardzo wiele mówi.

CDN, a póki co polecam zdjęcia z nurów, bo jest ich chyba najwięcej.

 
© 2ooo-2oo6 Budzik;